Poniżej kilka ciekawostek o tym, jak pracują Niemcy. Im szybciej Polak pracujący w Niemczech rozpozna różnice w podejściu do pracy prezentowanym przez nas i Niemców, tym łatwiej mu będzie odnaleźć się w tym kraju:
1. Po pierwsze, Niemcy (w szczególności ci po 35. roku życia) mają w zwyczaju przychodzenie do pracy 15 minut przed czasem. Czas ten poświęcają na zjedzenie śniadania, pogadanie ze współpracownikami, pokręcenie się po miejscu pracy, przywitanie się ze wszystkimi. U młodszych natomiast bywa bardzo różnie. Jeśli jednak załoga, z którą pracujemy jest w większości starsza, trzeba zrozumieć, że Niemcy, mimo daleko posuniętej tolerancji, mimo wszystko wezmą nas za niezbyt obytych jeśli będziemy ignorowali ten zwyczaj. Wytłumaczenie w punkcie drugim:
2. Niemcy niezmiernie rzadko dociekają, jaka jest mentalność imigrantów. W kraju, w którym jest taka różnorodność w społeczeństwie, jak w .de, sposobem na zgodne życie musi być tolerancja. W codziennym obcowaniu w międzynarodowych zespołach nie podkreśla się różnic kulturowych . Nie docieka się, jakie zwyczaje, przyzwyczajenia i jaki sposób myślenia ma pracownik innej narodowości, z jakim kapitałem kulturowym przybywa do Niemiec. Jest w Niemczech, to nie pytamy go nawet skąd jest, traktujemy jak swojego.
Oczywiście, za plecami Niemcy sobie to odbijają podwójnie i plotki są w tym kraju niesamowite: możesz być pewien, że pracownicy omówią wszystko, od tego jakie masz dziś buty, do sposobu, w jaki rozmawiasz z żoną przez telefon. Jednak oficjalnie nikt nie pokaże ci niechęci ani nie będzie nigdy robił ci pod górkę we wspólnej pracy.
Jak wszystko, ma to dwie strony medalu: z jednej strony ta całkowita bezstronność, powierzchowny optymizm i powierzchowna serdeczność sprawiają, że pracuje się po prostu luźniej, atmosfera pracy jest dobra. Z drugiej jednak strony przez cały czas, kiedy będziesz miał inne zwyczaje niż typowo niemieckie, będziesz odczuwał, że Niemcy kompletnie nie są w stanie wyobrazić sobie, że istnieje inny świat poza ich ojczyzną. Na szczęście jednak, to ich niezadowolenie, że nie jesteś taki jak oni, nie będzie nigdy zbyt toksyczne. Będzie okazywane, ale nigdy z wrogością.
3. To, co przeciętnie w Polsce robi się w 3 godziny pracy, w Niemczech jest przewidziane na 7. Co godzinę przerwa na kawę. Pośpiech, robienie trzech rzeczy w tym samym czasie, pokazywanie ile to się może zrobić – to wszystko jest nie tylko niedoceniane przez niemieckiego pracodawcę czy niemieckich współpracowników, ale też często nawet piętnowane. Taka różnica w podejściu do pracy może być źródłem wielu nieporozumień i frustracji. Niemcy często mówią o tym, że przeciętny Polak pracuje bardzo szybko, sprawnie, jest elastyczny. Z czasem jednak ten polski pośpiech, presja na pracę i traktowanie pracy bardzo ambicjonalnie, a wręcz osobiście, staje się dla Niemców osobliwe, toksyczne, uciążliwe. Polskie konflikty budowane na postawie typu: “ja robię więcej niż mój współpracownik”/”Co on tam wie o ciężkiej pracy/”On nie ma tyle pracy co, ja zacząłby pracować jak ja, to by zobaczył”/”ile on się jeszcze będzie pier…lił z tym, już czternasta” są zupełnie w Niemczech niezrozumiałe. Umniejszanie współpracownikom, toksyczne uwagi, złośliwość – tego w tym kraju po prostu nie ma, lub przynajmniej ja mam takie doświadczenia, jak i również Polacy, z którymi o tym rozmawiam, mają podobne doświadczenia. Generalnie powiedziałabym, że podejście jest takie, że jak robisz swoje, to Niemcy nie będą się wtrącali w to jak długo to robisz, w jaki sposób to robisz, w jakiej kolejności.
4. W Polsce promowana jest postawa: “gdy mam wolny czas w pracy, chętnie pomogę koleżance w wykonaniu jej obowiązków, o ile to jest możliwe”. W Niemczech absolutnie nie. Każdy ma swoje obowiązki i koleżanka nie obrazi się, że ty “siedzisz”, kiedy ona ma jeszcze sporo swojej pracy. Wręcz przeciwnie. Gdy zaproponujesz jej pomoc, może się nawet obrazić, że wchodzisz w jej kompetencje. Muszę przyznać, że ten punkt był u mnie źródłem frustracji początkowo, zanim zrozumiałam o co w tym właściwie chodzi. “To ja z ręką na sercu poświęcam komuś czas, a ktoś się do tego wrogo odnosi?” Oczywiście, nie oznacza to, że nie warto pomagać. Trzeba jednak tutaj zachować wrażliwość.
5. Ordnung muss sein – to często mit. Oczywiście, Niemcy są uporządkowani jeśli chodzi o to, jaka aranżacja panuje w ich szafie, bagażniku samochodu, czy w toalecie. Zawsze jest czysto. Narzędzia odkładają na swoje miejsce. Bez dobrych narzędzi nie rozpoczynają pracy. Jednak to wszystko nie nie oznacza jeszcze, że nasi zachodni sąsiedzi są zawsze uporządkowanymi, rzetelnymi pracownikami. Wręcz przeciwnie, często możemy być zdziwieni, że chaos chaosem pogania w ich sposobie podejściu do problemu. Jak wszędzie.
Ten mityczny ordnung w praktyce odnosi się raczej do niemieckiego uwielbienia do zasad. Na przykład: jeśli ustaliliśmy grupowo zasady wykonania konkretnego zadania w pracy, to bez względu na okoliczności nikt nie może się później wyłamać z ustaleń i zrobić czegokolwiek na własną rękę, nawet jeśli w międzyczasie zmieniła się sytuacja i stare reguły już nie działają, a sytuacja niebezpiecznie skręca w stronę katastrofy.
W Polsce osoba, która nie jest bezkrytycznie wpatrzona w ustalone zasady i która potrafi elastycznie reagować na zmieniającą się sytuacje i która ma inicjatywę i odwagę do przekształcania zasad, będzie promowana. W Niemczech niestety nie zawsze. Często podkreśli się w tej sytuacji, że złamała zasady. A to, czy uratowała dzięki takiej postawie projekt od zagłady? Ach, to musi się jeszcze zebrać osobne zebranie, żeby to omówić. Za miesiąc może, jak wszystkich z powrotem wydzwonimy. Najważniejsze, że trzymaliśmy się reguł. A za fakap zapłaci szef. Bo generalnie w tym kraju błędy nie są tak dramatycznie odczuwalne, ze względu na to, w dużym skrócie, że gospodarka jest po prostu dobrze rozwinięta.