Coś dla tych, którzy marzą o zamieszkaniu na wyspie.
Mieszkanie blisko morza
O tym, jak wygląda rzeczywistość zamieszkiwania na wyspie, opowiem na podstawie moich doświadczeń z mieszkania na Rugii 0 niemieckiej wyspie, zlokalizowanej na Morzu Bałtyckim.
Po pierwsze i najważniejsze: mieszkając na wyspie, z reguły zawsze mamy morze w zasięgu wzroku. Łatwo znaleźć mieszkanie z widokiem na morze lub takie, w którym morze będzie w zasięg u 3-minutowego spaceru. Jeżdżąc rowerem, wychodząc ze sklepu, czy tankując samochód, najczęściej za plecami mamy morze.
Ze względu na ciągłe obcowanie z morzem/plażą, mamy poczucie, że lato trwa dłużej. Gdy tylko zaczyna się wiosna i pojawia się ostrzejsze słońce, klimat robi się natychmiast wakacyjny, nawet jeśli wszystkie drzewa w okolicy są łyse. Wszystko przez obecność morza. Jesień na wyspie jest nieodczuwalna (między innymi dlatego, że na przymorzu jest więcej roślin iglastych, niż na lądzie). W praktyce więc, nad morzem czujemy się jak na wakacjach od marca do połowy października (mówimy o Morzu Północnym i Bałtyckim).
Jak mieszka się na wyspie zimą?
Wszystko jednak zmienia się w zimie. Osoby, które mieszkają w typowo turystycznych nadmorskich miejscach wiedzą, że zima potrafi być tam prawdziwie przygnębiająca. Nagle, pod koniec października, wszyscy turyści wyjeżdżają. Miasteczka nie są już przytulnie oświetlone: w niektórych miejscach latarnie wręcz się wyłącza na zimę. Przestaje funkcjonować komunikacja autobusowa. Wiele hoteli zamyka się na cztery spusty. Zimą pogoda nie jest łagodna. Być może nie ma tutaj aż takich mrozów jak w Białymstoku czy w Rzeszowie, ale za to panuje wszechobecna szaruga. Jeśli pada śnieg, to jest nie do zniesienia: wieje mocno, a kierunek wiatru zmienia się z chwili na chwilę. Ekstrawertycy zamieszkujący takie rejony twierdzą jasno: nie ma żartów. Kluczowe jest tutaj przede wszystkim to, jak daleko mamy do najbliższych skupisk miejskich i czy sama nasza potencjalna miejscówka nad morzem na charakter ściśle turystyczny, czy też poza sezonem też jest w niej jakieś życie?
[irp posts=”1″ name=”Czerwiec na Rugii”]
Rugia ma to do siebie, że większość jej mieszkańców niestety pracuje w miejscach ściśle zależnych od ruchu turystycznego. Wynajem pokoi, praca w gastronomii, usługi dla turystów (wypożyczalnie samochodów)… a nawet piekarnie i sklepy – niektóre są naprawdę zamykane na okres zimowy.
Co trzeba wiedzieć przed przeprowadzką na wyspę
Oczywiście, są osoby, które się w tym świetnie odnajdują. Osoby uwielbiające życie domowe, którym wystarcza grupka sprawdzonych znajomych, które mają np. pracę online, odnajdą się jak najbardziej w takich odludnych, ściśle turystycznych miejscach. Przeprowadzając się na wyspę na stałe, trzeba jednak być świadomym, z jakimi warunkami przyjdzie nam się mierzyć i po prostu zastanowić się jeszcze raz: jak tak naprawdę czujemy się, gdy nie mamy kontaktu z naszym zwykłym miejskim życiem choćby przez 2 tygodnie? Gdy nie ma wokół atrakcji i gdy nie mamy w zasięgu ręki knajpki, siłowni, galerii handlowej, sklepu dla majsterkowiczów, czy choćby biblioteki/księgarni? Ważne jest też to, jak łatwo można się z wyspy wydostać. Czy wyjazd na weekend oznacza pięciogodzinne przedzieranie się na ląd?
W przypadku Rugii niestety problem jest spory: szybko odechciewa się szybkich wypadów na ląd, bo to jest zawsze długa przeprawa. Rugię łączy z lądem jeden most autostradowy, jednak aby dotrzeć na wylot z wyspy, trzeba długo jechać niewielkimi drogami przez wioski. Nie pójdziemy na Rugii do kina ani nie skoczymy na szybko kupić sukienkę na wieczór. Takie rzeczy trzeba planować z co najmniej jednodniowym wyprzedzeniem i mieć na to sporo czasu, wielu rzeczy nie zrobimy “po drodze”. Nie wywołamy zdjęć w drodze z pracy, zakupy z Tesco nie przyjadą do domu po wypełnieniu formularza online, a jeśli będziemy potrzebowali nowej ładowarki do laptopa, nowej baterii do prysznica czy walizki…wtedy będziemy musieli po prostu jechać po rzecz kilka godzin. Lub zamówić przez internet.
Jak żyje się z miejscowymi?
Wracając jednak do szczegółów: wyspy zwykle są zamieszkiwane przez tych najbardziej rdzennych ze wszystkich rdzennych przedstawicieli danej narodowości. Tak jak Kreteńczycy są baaardzo specyficzni, nieco archaiczni w swoim przywiązaniu do ogródkowego rolnictwa i w wielbieniu archetypu porządnego Kreteńczyka wieśniaka górskiego, tak na Rugii Niemcy są… tak bardzo niemieccy. Mówią czystym niemieckim i są kwintesencją niemieckości. Zarówno tej stereotypowej, wprost z kawałów (brak kreatywności, zdolność do improwizacji niemal w zaniku, brak poczucia humoru i uwielbienie do podporządkowania się wszelkim zasadom tylko dlatego, że skoro je Niemcy wymyślili, to znaczy, że tak jest najlepiej na świecie) jak i tej, o której niewiele się w Polsce mówi (otwartość na inność, niewchodzenie sobie nawzajem na głowę i brak krytykanctwa).
Latem na Rugię przyjeżdża sporo Niemców z zachodnich i południowych landów – jaka jest ich opinia o mieszkaniu na wyspie? Szybko zauważają przede wszystkim, że ich rugeńscy bracia, mimo że pracują w sektorze turystycznym, nie mówią po angielsku. Rzuca im się też w oczy, że Rugeńczycy “wyjątkowo dużo czasu spędzają na pielęgnowaniu swoich domów i ogródków”. Często też Niemcy z innych części kraju wracają uwagę na wszechobecne na Rugii kumoterstwo: podobno trudno przebić się przez niezliczone układy rodzinne bliższe i dalsze w każdym niemal miejscu pracy. Recepcjonistką jest synowa założyciela hotelu, a hausmajstrem brat poprzedniego managera, który obecnie pracuje w hotelu obok, w którym to hotelu obok znajdziemy dalszą kuzynkę obecnego kierownika itp. Wszystko to sprawia, że rozpoczynając pracę w jakimkolwiek miejscu przychodzi nam mierzyć się z przeróżnymi konfliktami o pokręconych źródłach.
Podsumowując, uważam że aby doświadczać samych korzyści mieszkania na wyspie, trzeba mieć na nią jakiś pomysł. Najlepiej jest, gdy:
-znamy miejscowy język
-jesteśmy otwarci na ludzi
-znamy angielski (mimo wszystko, w początkowych etapach emigracji to właśnie z osobami przybywającymi na wyspę z innych niż Polska i Niemcy krajów znajdziemy najszybciej wspólny język)
-mamy na miejscu rodzinę
-oraz gdy mimo pobytu na wyspie możemy realizować się zawodowo w tym kierunku, który obralibyśmy również w Polsce