Większość z nas nie może doczekać się upragnionego urlopu. Gdy jednak ten nadchodzi, nierzadko okazuje się, że tak naprawdę nie mamy pojęcia, co zrobić z naszymi 2 tygodniami wolnego! Psychologowie apelują, aby do planowania wakacji podchodzić z rozwagą: nie można tego czasu zmarnować. Trzeba spędzić go tak, aby po powrocie do pracy nie dopadła nas frustracja. Poniżej podsuwamy kilka wskazówek, które pomogą nam w końcu zaplanować naprawdę udany urlop!
Po pierwsze, naszym wrogiem jest brak czasu. Z powodu braku czasu, urlop planujemy tak, jakbyśmy udawali się na zakupy do supermarketu w czwartek po południu: szybko i bez większej fantazji pakujemy podstawowe produkty do koszyka, sprawdzając jednocześnie maila w telefonie i zastanawiając się trochę nad tym, czy zdążymy jeszcze pójść wieczorem na siłownię. Analogicznie podchodzimy do planowania urlopu: cieszymy się przez długie miesiące, że w końcu odpoczniemy. A gdy w końcu został już tylko tydzień do wakacji, siadamy na szybko do komputera zanim obudzi się dziecko i kupujemy pierwsze wakacje z wyszukiwarki tanich ofert last minute.
Lokalizacja wczasów często nie ma znaczenia, bo nie mamy czasu zastanowić się, które miejsca tak naprawdę chcielibyśmy zwiedzić. Sugerujemy się tym, co znajduje się na obrazkach w biurze podróży i sprawdzamy, ile oszczędzamy kupując wycieczkę last minute.
Prawdopodobnie będzie to udany wyjazd: odpoczniemy w słońcu, wypijemy dobre drinki, oddamy dzieci do bawialni i będziemy mieli okazję posłuchać szumu morza nad jednym z kurortów. Kupimy wycieczkę fakultatywną i zobaczymy jakieś ładne widoki z kategorii must see: wielka laguna na południu Krety, klimatyczne uliczki na Malcie, wspaniały zachód słońca w Oia na Santorini, czy monumentalne skały na Sardynii. Oderwiemy się od rzeczywistości, wyśpimy i choć na chwilę zapomnimy o pracy.
Jednak wielu z nas z czasem czuje, że to nie wszystko. Mija 10 lat i zastanawiamy się, dlaczego nasze wspomnienia z wakacji są w zasadzie takie same: tu plaża, tam rower, tam zabawne zajęcia fitness nad basenem. Tutaj utknęliśmy z dziećmi na lotnisku. A na tych zdjęciach widać, po jakich wybojach musieliśmy jeździć w Chorwacji – musieliśmy wtedy zapłacić 600 zł wypożyczalni samochodów za naruszone zawieszenie!
Jak to przełamać i jak zrobić sobie wyjątkowe wakacje? Po pierwsze, każdy z nas ma jakieś marzenie, które ciągnie się za nim gdzieś głęboko z tyłu głowy od wielu lat. Często są to marzenia z dzieciństwa, na których realizacje kiedyś nie pozwalali rodzice, później nie było pieniędzy, „a później to już w sumie ożeniłem się i wiadomo: kredyt”. Wspinaczka wysokogórska. Nocleg w dżungli. Daleka wyprawa autostopem. Biwakowanie w namiocie w środku głuszy. Zamieszkanie u miejscowych w Ameryce Południowej. Warto posłuchać tego choć raz i zaplanować urlop tak, aby w końcu zrobić coś wyjątkowego.
Przygotowania należy rozpocząć z odpowiednim wyprzedzeniem. Trzeba zorganizować informacje. Z pomocą przyjdą nam fora internetowe, blogi, vlogi na Youtube oraz informacje z prasy. Popatrzmy nie tylko na to, co robią polscy podróżnicy, ale również ci ze Stanów – to pokaźna dawka inspiracji. Sprawdzajmy też informacje u źródła. Nie kierujmy się jedynie opiniami typu: „można bez problemu podróżować po Indiach pociągiem i nie trzeba przy tym martwic się o malarię”. Sprawdźmy na stronach organizacji zdrowotnych oraz na stronach rządowych, czy na danym terenie występuje owa malaria i jakie jest ryzyko zachorowania u poszczególnych przedstawicieli ras. Sprawdźmy, jakie są objawy malarii i zorganizujmy sobie leki osłaniające oraz numery telefonów do odpowiednich służb na wypadek, gdy jednak stanie się coś złego.
Największą pułapką, w jaką może wpaść odbiorca najróżniejszych treści typu: „z dnia na dzień wyjechałem w wielką podróż po Ameryce Południowej, mając 500 dolarów w kieszeni” jest wiara w to, że to jest naprawdę bezproblemowy sposób na super przygody. W 99% przypadków jest to przepis na wycieczkę pełną frustracji, stresu i po prostu podróżniczej patologii. Trzeba wiele rzeczy przerobić, aby wyciągnąć przyjemność i nie zginąć podczas większych, nieubezpieczanych wypraw w ciemno.
Jeśli marzą się nam takie szalone przygody, zacznijmy od mniejszych wypraw na bezpiecznym terenie. Zacznijmy np. od zabrania ze sobą namiotu, jedzenia w plecaku i zabierzmy się pociągiem w góry. Rozbijmy namiot w kompletnych ciemnościach, przejdźmy przez sytuacje, w której nie ma w pobliżu sklepu, a jedzenia zabrakło. Złapmy pierwszego stopa w Polsce. Przenocujmy na dziko po raz pierwszy niedaleko od domu i sprawdźmy, jak radzimy sobie ze zmęczeniem.
Oglądając kanały podróżników na Youtubie mamy czasami wrażenie, że to ludzie tacy jak my. Skoro oni mogą jechać, to dlaczego ja nie mogę? Warto zdać sobie sprawę z tego, że nie widzimy doświadczenia takich podróżników. Wychodzi ono na co dzień w najróżniejszych sytuacjach: jak rozpoznać, że grozi nam niebezpieczeństwo, jak nie dać się oszukać, gdzie szukać możliwości wydostania się z danego miejsca? Jak poznać lokalsów na danym terenie?
Podsumowując, nie poleca się organizowania sobie ekstremalnych wyjazdów z dnia na dzień. Warto na początek realizować marzenia podróżnicze z mniejszym rozmachem. Jeśli wyjeżdżamy camperem, to opracujmy sobie wcześniej trasę, na której będą pola campingowe umożliwiające skorzystanie z energii elektrycznej i łazienki. Jeśli wyjeżdżamy z namiotu, również sprawdźmy, czy po drodze będziemy mieli pola namiotowe. Jeśli wyjeżdżamy motocyklem, również podstawą jest dobry ekwipunek i pracowanie trasy tak, aby nie poruszać się bez przerwy po odludziach. Jeśli podróżujemy budżetowo, weźmy ze sobą mimo wszystko kartę, na której będą pieniacze, z których będziemy mogli skorzystać bez problemu. Jeśli chcemy pracować na miejscu, sprawdźmy jak wyglądają przepisy związane z prawem pracy na danym terenie i jakie są przynajmniej stawki za wykonywanie konkretnych zajęć.