Most w Wenecji

W Wenecji uderza powszechny brak miejsca

W Wenecji uderza brak miejsca. Sklepy są minimalne (typu: wejdź i wyjdź). Przestrzeń na zewnątrz przed sklepami jest również niewielka (na chodniku wystarcza sprzedawcom niekiedy tylko tyle miejsca, aby wyłożyć kilka zgrzewek napojów w zapasie). W wielu polskich miastach narzekamy na to, że np. w Żabce trudno jest się przemieszczać między półkami. W skali Wenecji typowa mała polska Żabka to już sklep oznaczony na Google Maps Wenecja jako supermarket.

Analogiczne: restauracje, kafejki i bary z przekąskami są również minimalne. W większości w zasadzie nie ma miejsc do siedzenia. Największe trattorie natomiast mają po kilka stolików, gęsto upakowanych w ciasnych, ale za to najczęściej przytulnych wnętrzach. Poszaleć natomiast mogą restauratorzy dzierżawiący teren placów. Gdy więc frustrowani poszukiwaniami wolnego stolika będziemy coraz bardziej głodni, warto sięgnąć po google maps i poszukać pierwszego lepszego placu.

jedzenie na ulicy w Wenecji
W Wenecji, ze względu na brak miejsca, turyści są zmuszeni wyjść ze swoimi posiłkami na zewnątrz lokalu

W Wenecji nie ma sieciówek z jedzeniem

W najważniejszych punktach Wenecji nie funkcjonują żadne sieciowe restauracje typu Burger King, McDonalds, czy Pizza Hut. O ile polski turysta intuicyjnie spodziewa się, że w nawet najbardziej turystycznych miejscach znajdzie jednak sieciówkę (Pizza Hut przy Zamku Królewskim w Warszawie, czy McDonalds przy Rynku Głównym w Krakowie), tak w Wenecji regułą jest raczej, że im bliżej najbardziej turystycznych miejsc, tym wzrasta prestiż oferowanych usług. Na przykład, w okolicach Placu Świętego Marka znajduje się najwięcej w tym mieście butików z luksusową odzieżą oraz salonów oferujących niezwykle drogie, ale efektowne szkło wyrabiane w Murano.

Na Placu Świętego Marka znajduje się też najstarsza we Włoszech kawiarnia: Caffe Florian, w której rachunek za dwie kawy może wynieść nawet 30 euro. Więcej o Caffe Florian pisaliśmy tutaj. Trzeba przyznać, że podoba nam się taki porządek rzeczy. Kelnerzy w eleganckich ubraniach, w pełnej kindersztubie i najlepszej jakości szkło to zdecydowanie rzecz podkreślająca monumentalne piękno Placu.

caffe florian wenecja kelner plac swietego marka
Kelner w Caffe Florian odbiera zamówienie od klientów zajmujących stolik na Placu. Fotografia została zrobiona w listopadzie 2018 r.

Wenecja to nie miejsce na zakup bluzki na ostatnią chwilę

Wybierając się do Wenecji musimy wyobrazić sobie sytuację, w której jedyne spodnie, w jakich polecieliśmy na bagażu podręcznym na dwudniowy city break zostają zalane kawą. Lub jedyne buty, z którymi lecimy, zostają zamoczone, bo wpadliśmy do kanału. Wbrew pozorom, takie przypadki się zdarzają. O ile nie jest to tragedia w każdym cywilizowanym miejscu na świecie – bo można kupić szybko spodnie za kilka groszy, tak w Wenecji niestety jest to problem, bo nie ma ani sieciówek, ani też właściwie żadnych sklepów z odzieżą o znośnych cenach. Nawet gdy Google Maps w Wenecji wskaże nam H&M, nie znajdziemy tam raczej casualowych modeli.  Aby zrobić takie zakupy, trzeba wydostać się na ląd. O biedne Wenecjanki, które w przerwie na lunch nie mogą sobie pójść na szybkie zakupy, dziewczyny z Polski łączą się z Wami w bólu!

Swoją drogą, jest to ciekawostka być może istotna dla osób, które mają w zwyczaju podczas swoich city breaków robić zakupy odzieżowe – wiemy, że są wśród Was i tacy, w końcu to dodatkowy relaks!

 

Wenecjanie czują się chyba tak jakby pracowali na lotnisku

Prawdopodobnie  w żadnym innym mieście w Europie miejscowi nie są tak przyzwyczajeni do turystów jak w Wenecji. Gondolierzy, sprzedawcy, robotnicy budowlani, piekarze, kurierzy, włoscy przechodnie: oni wiedzą, że w każdej chwili są fotografowani i że patrzy się na nich nieco jak na okaz turystyczny. Trzeba przyznać, że ten stopień ich braku wzruszenia na fotografowanie face to face jest nieco szokujący.

Wenecjanie są przyzwyczajeni do stałej obecności turystów w ich codziennym życiu
Wenecjanie są przyzwyczajeni do stałej obecności turystów w ich codziennym życiu

Wenecjanie nie próbują też  z automatu mówić do turystów po włosku, przechodząc po prośbie na angielski: oni wydają się być osobami, dla których wręcz chlebem powszednim jest obsługa klienta, który nie rozumie ich języka. Sprzedawcy owoców i ryb na Targowisku przy Placu Rialto wydają się świadomi, że tłum osób stojących przy stoiskach przybył tutaj tylko po to, aby zrobić ładne zdjęcia na instagram. Obfotografowywanie codziennego życia wenecjan jest tutaj tak intensywne, że właściwie grzecznościowe pytanie skierowane do mieszkańca Wenecji: “Can I take a photo?” spotyka się  z miłym zaskoczeniem z jego strony.

Naprawdę, trudno o podobne zjawisko tak dużej obojętności miejscowych na turystów, jak w Wenecji. 21 milionów odwiedzających w ciągu jednego roku jednak robi swoje. Nie chodzi tutaj oczywiście o to, że wenecjanie nie są mili. Przeciwnie, są bardzo sympatyczni. Jednak widać różnice nawet między nimi a mieszkańcami np. Paryża, również chętnie odwiedzanego przez turystów. Paryżanie, czy Rzymianie nadal nie są aż tak przyzwyczajeni do turystów: patrzą niekiedy czujnie, obserwują obcokrajowców, interesuje ich identyfikacja narodowości osoby, która ich odwiedza itp. W Wenecji najwidoczniej przemiał jest tak duży, że prawdopodobnie Wenecjanie nie czują się być może nawet jak u siebie, na lokalnym ryneczku, a bardziej może już jak pracownicy barów z przekąskami na dużym lotnisku?

Niestety jest to bardzo odczuwalne w miejscach, które są jakby bramą wejściową turystów do Wenecji. Osoby, które muszą witać turystów na lotnisku, na przystani ładującej turystów z dworca autobusowego na łodzie, osoby, które musza pracować w autobusach oferujących transfer z lotniska  na wyspę: niestety widać, że są przeciążone tą niesamowitą mieszanką kulturową i  masą ludzką przylatującą do Wenecji. Bądźmy wobec nich wyrozumiali!

 

A co Wam rzuciło się w oczy w Wenecji? Napiszcie w komentarzach!

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *