Norweskie mity o skrzatach i trollach
W opowieściach ludowych i przesądach funkcjonujących w Norwegii szczególne miejsce zajmują skrzaty i trolle. Wiara w takie stworki jest powszechna w tym kraju. Całkiem rozsądni ludzie o ile nie wykłócają się, że skrzaty naprawdę istnieją, to przynajmniej z pełnym powagi wyrazem twarzy dyplomatycznie stwierdzają, że tak naprawdę nikt nie udowodnił, że ich nie ma. Jak to się stało, że cały naród dał zaczarować się i uwierzył w istnienie stworzeń rodem z baśni?
Na początku, wyjaśnijmy, że trolle, w które wierzą Norwegowie to zwykle istoty złe. Wielkie, dziwaczne, silne i w dodatku po prostu durne. Nie ma w tych stworzeniach przebiegłości, dlatego też zdają się łatwe do pokonania. Skrzaty natomiast mogą być pomocne, ale na pewno nie groźne. Niektóre z nich bywają złośliwe, jednak z reguły pomagają w pracach domowych. Od wieków Norwegowie zostawiają podczas wigilii jeden dodatkowy talerz właśnie dla skrzatów. Wszystko po to, aby skrzat mógł najeść się i w kolejnym roku dalej pomagać gospodarzom.
Co to jest Huldra?
Powszechna jest też wiara w huldrę. Huldra to taki specyficzny odpowiednik trolla, ale występuje tutaj w wersji żeńskiej. Jest to piękna, hipnotyczna kobieta. Przybiera postać ludzką, poza wystającym zza sukni krowim ogonem. Przez kobiety huldra traktowana jest jako zapowiedź kłopotów: mąż może zostać odebrany. Dla mężczyzn natomiast jest to zjawa, która bywa pomocna (tak jest traktowana szczególnie przez rybaków i pasterzy). Według niektórych legend, huldry to pewnego rodzaju dusze, które zjawiają się w ludzkim świecie po to, aby zabrać ze sobą pasterza lub rybaka. Mężczyźni uwiedzeni przez huldrę po prostu umierali. Huldra norweska to taki odpowiednik syreny z greckich mitów. Istoty pomocnej marynarzom, ale też zgubnej, gdy człowiek za bardzo da się im zwieść.
Norweskie uwielbienie do przyrody
Norwegowie naprawdę doceniają przyrodę, którą mają na terenie swojego kraju. Zdają sobie sprawę, że nie tylko przyciąga ona turystów, ale też jest po prostu unikalna. Doskonale wiedzą, że trzeba mieć respekt przed faktem, że posiadają niezliczone tereny prawie nietknięte przez człowieka. Fiordy, góry prawie bez większej infrastruktury, lasy z zaledwie małymi ścieżkami, piękne jeziora i dziewicze w większości swojej powierzchni góry. Budowa jakiegokolwiek najmniejszego nawet tunelu, nowej drogi,czy mostu jest szeroko omawiana przez polityków. Do dyskusji oczywiście chętnie włączają się okoliczni mieszkańcy. Sprawy omawiane są dodatkowo przez regionalne media. Przebieg tych dyskusji jest niekiedy bardzo burzliwy i nierzadko kończy się zupełnym zablokowaniem zamiarów naruszenia środowiska naturalnego.
Jak ubierają się Norwegowie?
Norwegowie to naród, który ubiera się dość specyficznie. Łatwo poznać Norwega w tłumie osób o różnej nacji po tym, że jego ubiór jest przede wszystkim wygodny. Wygoda to priorytet w czasie podejmowania decyzji o tym, jakie ubranie zakupić czy ubrać. Dlatego noszenie butów z garniturem nikogo w Norwegii nie dziwi. Kobiety w spódnicy? Zjawisko prawie tak samo niewidoczne jest w Norwegii, jak i w Niemczech. Adidasy do eleganckiej sukienki? To również jest w Norwegii totalnie normalne, a dla Polaków jednak od razu identyfikowane jako nieznane. Dodatkowo, od razu po przyjeździe do Norwegii możemy mieć wrażenie, że w tym kraju wszyscy ubierają się tak samo. Stonowane kolory, niezbyt częste ekstrawagancje w ubiorze. Króluje dążenie do niewyróżniania się w tłumie. Kurtki przeciwdeszczowe, sportowe obuwie, legginsy albo dresy. To właśnie najczęściej zobaczymy na norweskich ulicach.
Jak imprezują Norwegowie?
Zupełnie inaczej jest w trakcie weekendów, podczas większych wyjść, domówek i imprez w klubach. Tutaj następuje totalna metamorfoza, co jest widoczne najbardziej wśród kobiet. Tutaj często widoczny jest zwrot w stu procentach w drugą stronę, czyli stroje są arcydosłowne: niebotyczne szpilki, skrajnie krótkie sukienki. Jeśli dodamy do tego nagłą wylewność, którą można zaobserwować na imprezie wśród dotychczas skrytych i stonowanych Skandynawów, uzyskujemy dość zaskakujący kontrast. Norwegowie odreagowują w weekend tydzień pracy i robią to często znacznie bardziej gwałtownie niż posądzani o ułańską fantazję w zabawie Słowianie. Przesadzanie z alkoholem, wylewność, porywanie się na akcje, których się później żałuje, łatwe nawiązywanie kontaktów z obcymi – prawdziwy Norweg potrafi w weekend zabalować na skalę, która może nas zaskoczyć.
Hartowanie dzieci
Kolejna rzecz, która może zdziwić Polaków przybywających do Norwegii to oczywiście wszechobecny widok gołych kostek na nogach nie tylko dorosłych, ale też dzieci. Nie dąży się do tego, aby spodnie w zimie zakrywały nogę do samego dołu. Czasami też rezygnuje się z noszenia skarpetek. Nie ma znaczenia, że akurat pada deszcz lub śnieg, tudzież jest duży mróz. W ten sposób, dzieci się hartują. Hartowanie zresztą to temat rzeka. Zostawianie dzieci w wózkach na drzemkę na zewnątrz pod knajpą w czasie, gdy samemu siedzi się w środku i je obiad ze znajomymi to rzecz najzupełniej normalna. Małe dzieci są wystawiane przez Norwegów na niskie temperatury i nikt nie robi wokół tego zamieszania. Dzieci mają prawo taplać się w błocie i biegać z przemoczonymi ubraniami nad brzegiem rzeki, w śniegu czy w kałużach.
Norweska potrzeba dystansu
Powszechnie już znana jest norweska potrzeba zachowywania własnej przestrzeni wśród ludzi. Co to oznacza? Na przykład, gdy Norweg widzi podwójne miejsce w autobusie zajęte przez jedną osobę, zwykle już nie przysiadzie się do niej: polowa siedziska zostanie pusta. A wokół stoją ludzie. Z czego to wynika? Norwegowie nie wchodzą sobie po prostu wzajemnie w osobistą przestrzeń, którą pojmują zupełnie inaczej niż nacje z południa Europy. I tak jak nie wchodzą nikomu na głowę, tak też oczekują, że inni też dadzą im spokój. Dlatego nadmierne zbliżanie się do kogokolwiek, przepychanie się może być kojarzone jako nietakt w tym kraju. Podobnie zresztą jest w Niemczech. Jeśli jednak Norweg będzie zmuszony usiąść obok kogoś w środku komunikacji miejskiej, postara się zdecydowanie nie przeszkadzać współpasażerowi. Nie będzie go zagadywał, a najczęściej nawet zrezygnuje ze spoglądania w okno, jeśli będzie to oznaczało patrzenie w stronę obcego współpasażera. Dodatkowo, gdy będzie musiał przepychać się, wcześniej da postawą ciała sygnały ostrzegawcze, aby uniknąć bezpośredniej interakcji. Nie jest to wyraz fobii społecznej. Tacy są po prostu Norwegowie ze swoją oszczędnością w kontaktach z innymi i nie ma to nic wspólnego też z tym, czy prywatnie są przyjaźni, czy oziębli. Są tacy jak wszyscy.
Sport w Norwegii
Norwegowie uwielbiają sport. Jogging, marszobiegi, czy zwykłe spacery uważają za odpoczynek. Nikogo nie dziwi wizja codziennego spędzania czasu na siłowni ani też wybieranie się do swojej hytte w górach w absolutnie każdy weekend. Narciarstwo biegowe, skoki narciarskie, czy biatlon na zawodach międzynarodowych zawsze ma silną reprezentację wśród Norwegów. Nic dziwnego: w tym kraju panują idealne warunki do uprawiania sportów zimowych, bo przeciętna ilość czasu, kiedy w miasteczkach i wioskach Skandynawii na ulicach autentycznie leży śnieg, jest znacznie większa niż gdziekolwiek indziej w Europie.